Naruto stanął
przed budynkiem wydziału i westchnął. Od rana zbierał siły, by w końcu koło
południa się tu zjawić. Odwlekał to możliwie jak najdłużej, jednocześnie mając
świadomość, że nie może się poddać i musi jeszcze dziś spróbować to załatwić.
Kiedy wklepał
w uczelnianą wyszukiwarkę nazwisko wykładowcy i okazało się, że facet przyjmuje
do zaledwie trzynastej, Uzumaki zerwał się, nie zastanawiając się ani chwili
dłużej. Jako, że do uczelni miał piętnaście minut piechotą, zjawił się pod nią
już po krótkim czasie i dopiero teraz dopadły go kolejne wątpliwości.
Przeczesał
ręką włosy, po czym spojrzał na trzymany w drugiej dłoni papier. Ten
nieszczęsny projekt. Naruto zjawił się dziś tutaj tylko z tego powodu, modląc
się, by tym razem otrzymać zaliczenie i jednocześnie mając świadomość, że
prawdopodobnie znowu się wygłupi. Fakt, że trochę sobie poczytał na niewiele
się zdał, gdyż język jakim został napisany ten nieszczęsny podręcznik
zdecydowanie do niego nie przemawiał. Niby coś tam do niego dotarło, ale nie do
końca wiedział co, i jak tę wiedzę powinien wykorzystać.
Uzumaki
potrząsnął zniechęcony głową, przygotowując się na kolejne starcie z tym
irytującym człowiekiem, po czym wszedł po masywnych schodach i otworzył stare,
drewniane drzwi. W budynku panował przyjemny chłód i… to by było na tyle. Poza
tym miejsce to nie kojarzyło się blondynowi z niczym dobrym i za każdym razem
kiedy przekraczał próg uczelni, stawał się jakiś nerwowy. Zwłaszcza teraz, tuż
przed sesją, kiedy jego dalszy rozwój w tym miejscu zależał od niego samego, a
Naruto nienawidził, kiedy coś zależało od niego. Przynajmniej nie wtedy, gdy
chodziło o postępy w nauce. Na jego oceny zazwyczaj wpływ miało szczęście, a
gdy go akurat nie miał, to cóż, jakoś starał się pogodzić z niepowodzeniem i
dopiero wówczas czuł parcie, by wziąć się za siebie.
Z krzywym
uśmiechem na ustach ruszył przed siebie, już po zaledwie chwili docierając do
kolejnych schodów. Kiedy już znalazł się na pierwszym piętrze, skręcił w
korytarz po lewej stronie i przekraczając drzwi do niewielkiej poczekalni,
dostrzegł koło dziesięciu osób, które teraz wpatrywały się w niego. No
oczywiście, nie on jedyny miał problem z zaliczeniem u tego dupka. Uśmiechnął
się i pomachał w stronę siedzącej na rozpadającym się fotelu Ino, po czym
podszedł do koleżanki i przysiadł na podłokietniku.
– Siemka!
Ino tylko
pokiwała głową, nie odrywając spojrzenia od trzymanego w dłoni schematu. Naruto
bez problemu rozpoznał zbiornik, z którym i on się przecież wciąż męczył.
– Wiesz już,
co jest źle?
Blondynka pokręciła
głową, po czym spojrzała na tabelę umieszczoną w rogu, sprawdzając zapis
poszczególnych elementów konstrukcyjnych.
Naruto zdając
sobie sprawę z tego, że za wiele nie pogada, ruszył w stronę gabinetu, chcąc
się zorientować, jak wygląda sytuacja. W ciasnym pokoiku, w którym i tak ledwo mieścił
się niewielki wykładowca, stał tłum zdesperowanych studentów. Uzumaki przyjrzał
się wiecznie uśmiechniętej facjacie mężczyzny, który najwyraźniej właśnie
odrzucał po raz kolejny czyjąś pracę. Jego rozmówca wcale nie wyglądał na
zadowolonego.
Uzumaki
odwrócił się i nie mając ochoty na to dalej patrzeć, wrócił do Ino, która
skończyła już analizować swój projekt i w końcu okazała się bardziej skora do
prowadzenia bezsensownej pogawędki.
Trochę
podyskutowali sobie o wczorajszej imprezie, dzisiejszej i tej, która miała
odbyć się za tydzień, i nawet nie spostrzegli, kiedy nadeszła ich kolej. Naruto, który ustawił się w kolejce
za blondynką, przyglądał się teraz mężczyźnie, który z wrednym uśmieszkiem
wypowiadał się właśnie na temat nierozgarniętych studentów, przy okazji
zerkając na pracę jego koleżanki.
Wykładowca był
wyjątkowo niskim mężczyzną, gdyż mierzył zaledwie koło metra sześćdziesięciu
pięciu. Ponadto charakteryzował się bardzo szczupłą sylwetką, przez co nawet
przy niższych studentkach posturą nie grzeszył. Wiek. Naruto niejednokrotnie
zastanawiał się, ile ten facet może mieć właściwie lat. Dumał nad tym tyle
czasu, że postanowił po prostu wypytać o to starszych znajomych. Niestety,
dopóki Neji nie został rasowym plotkarzem, a i nie przyjaźnił się z nikim tego
pokroju, wiek wykładowcy pozostawał wielką tajemnicą. Naruto podejrzewał, że
mężczyzna jest przed czterdziestką, a co za tym idzie, jest maksymalnie dwa razy
starszy od niego samego. Tym bardziej nie potrafił pojąć, jak ktoś tak młody
może być aż taki szujowaty. Facet nie potrafił wykazać choćby odrobiny zrozumienia
w stosunku do studentów! A ponoć to tylko starsi ludzie mieli z tym problemy,
gdyż „za ich czasów” studiowanie wyglądało zupełnie inaczej. Tak, przecież to oni
dawno pozapominali, co wyczyniali za młodu, zrzucając wszystko na nieustannie
zmieniający się świat. Zmierzający ku zagładzie, warto wspomnieć.
Tymczasem tutaj trafił im się przypadek, który
w ciągu zaledwie kilku lat zapomniał, jak to jest być młodym, głupim i nierozgarniętym.
I choć mężczyzna zawsze był uśmiechnięty i w miarę sensownie przekazywał
posiadaną wiedzę, to wymagał jak cholera, a nawet bardziej. I wyszło szydło z
worka. Okazało się, że za tą niewinnie wyglądającą osóbką kryje się prawdziwy
demon, który tylko czyha na to, by wszystkich kolokwialnie mówiąc udupić.
Naruto czuł,
jak mimowolnie zaciska pięści, przysłuchując się rozmowie Ino z mężczyzną,
który pozornie życzliwie oznajmił jej, że przekroczyła termin oddawania prac i
bardzo mu przykro, ale nie może złamać regulaminu i projektu nie przyjmie.
Koniec kropka, do widzenia. Blondynka jeszcze chwilę próbowała walczyć o swoje,
więc wykładowca oznajmił jej, że poza tym ma źle złożoną pracę, więc i tak by
jej nie przyjął.
– Do widzenia
– wysyczała dziewczyna, po czym wymijając Uzumakiego, opuściła pomieszczenie.
Mężczyzna
spojrzał teraz na blondyna, a jego uśmiech tylko się poszerzył. Naruto przez
chwilę opracowywał strategię, po czym sam wyszczerzył się mocno ukazując rządek
białych zębów.
– Dzień dobry
– powiedział. – Przyniosłem poprawiony projekt.
– Ooo, czyli
już się pan dowiedział, co jest źle?
Mężczyzna
przeczesał palcami swoje kruczoczarne włosy, nie spuszczając wzroku z
Uzumakiego. Nie wyciągnął również dłoni po wyciągnięty w jego stronę projekt.
– Eee... no
wydaje mi się, że tak.
– Mnie też się
czasem wydaje bardzo wiele rzeczy. – Brunet zaśmiał się. – Niewiele jednak z
tego wynika.
Naruto przygryzł
lekko dolną wargę, zupełnie przestając sobie zawracać głowę tym, że już nie
wygląda tak pogodnie, jak miał zamiar.
– Tak, już
wiem, co było źle.
– To
wspaniale. Cóż takiego?
Mężczyzna
stanął obok niego i gestem wskazał mu, by rozłożył projekt na biurku.
Kiedy wykładowca zaśmiał się ponownie, Uzumaki utwierdził się w przekonaniu, że
wcale swojej pracy nie poprawił. Mimo to postanowił tak łatwo nie rezygnować .
– Jest dobrze
– rzekł brunet kiwając głową, po czym spojrzał ponownie na Naruto. – Ale jest
źle. Co pan poprawił?
– Kołnierz
szyjkowy na kołnierz kryzowy w uszczelce. – Blondyn wskazał po kolei na oba
króćce. – Takie chyba było założenie projektu.
– Cieszę się,
że w końcu pan do tego doszedł. – Wykładowca uśmiechnął się, klaszcząc przy
okazji w dłonie. – A wspominałem o tym na zajęciach nie raz i nie dwa. Ale to i
tak niewiele zmienia, bo umknęły panu inne kwestie, o których mówiłem.
Naruto
podrapał się nerwowo po karku, przyglądając się swojej pracy. Niestety, nic
więcej nie przyszło mu do głowy. Ani wczoraj, ani dzisiaj. Zapewnie za miesiąc
też by go nie olśniło. Spojrzał więc pytająco na mężczyznę, licząc na jakąś
podpowiedź, chociaż najchętniej to by faceta po prostu strzelił.
– Nie wie pan?
Skoro tak uważnie prześledził pan założenia projektowe, to na pewno jest pan w
stanie mi odpowiedzieć na pytanie, ile króćców powinien mieć pański zbiornik?
No i pozostaje jeszcze kwestia umiejscowienia zaworu bezpieczeństwa. To
zdecydowanie najprostszy z możliwych projektów, a pan ma z nim problem? Wie
pan, nie wszyscy muszą zostawać inżynierami.
Chłopak nie
spuszczał wzroku z uśmiechniętego oblicza mężczyzny, którego nawet ton głosu
brzmiał życzliwie i był pełen wsparcia. Szkoda, że słowa, które wydostawały się
z jego wąskich, bladych ust całkowicie temu zaprzeczały. Małe jest wredne.
Teraz Uzumaki był już tego pewien.
– Jak nie dwa,
to ile? W książce czytałem tylko o dwóch.
– Panie
Uzumaki, nie bez powodu prosiłem, by uczęszczać na moje zajęcia. Niech pan
wróci, gdy już się pan tego dowie.
– A nie może
mi pan tego po prostu powiedzieć? – Naruto warknął cicho, jednak szybko się
opanował, zdając sobie sprawę, że to jego ostatnia deska ratunku. – Panie
doktorze, tak będzie szybciej i nie będę już musiał panu więcej głowy zawracać,
no nie?
Mężczyzna
zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Następnie spojrzał blondynowi prosto w oczy.
– Panie
Uzumaki, ja mam wystarczająco dużo czasu i myślę, że te kilka spotkań więcej mi
nie zaszkodzi. Nie musi się pan martwić o mój czas.
– Ale zaczynam
się martwić o swój.
– Cóż, to już
pański problem. – Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, nie spuszczając wzroku z
coraz mniej pogodnej miny Uzumakiego. – Prosiłem, by projekty oddawać do grudnia,
a wie pan jaki mamy miesiąc? Tak, już luty. Czyżby nie zakupił pan w tym roku
kalendarza? Szkoda, trzeba było poprosić Mikołaja.
– Poproszę
zajączka wielkanocnego – wycedził blondyn przez zaciśnięte zęby.
– I słusznie.
Mężczyzna
odwrócił się tyłem do niego i zaczął sprzątać z biurka, odkładając wszystkie
przyjęte dziś prace na półkę z tyłu. Naruto nie ruszył się jednak, wciąż
uparcie wpatrując się w plecy wykładowcy. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale
nie bardzo wiedział co. Poczucie humoru tego faceta znacznie różniło się od
jego i każda próba zażartowania kończyła się na przekręceniu jego żartu w taki
sposób, że odechciewało się śmiać. Absolutna powaga również nie przynosiła
efektu, jak więc powinien się teraz zachować?
– Em… a pan
projektował jakiś zbiornik będąc na studiach?
Brunet
odwrócił się, uśmiechając się tym razem dość niepewnie. Bingo?
– Oczywiście.
I to nie tylko zbiornik.
– I jak panu
poszło za pierwszym razem?
Naruto
rozsiadł się wygodnie na krześle dla gości na wszelki wypadek, gdyby facet
chciał go stąd wyrzucić.
– Jeśli pyta
pan o to, czy zawracałem głowę swojemu wykładowcy i błagałem o zaliczenie, to
nie. Było parę spraw, które chciałem dodatkowo omówić bądź wyjaśnić, ale w
granicach rozsądku.
Mężczyzna
sięgnął po kubek, pociągając z niego spory łyk kawy, po czym złożył projekt
Uzumakiego i wręczył mu go z powrotem. Chyba jednak nie bingo.
– No widzi
pan, ja właśnie też chciałem wyjaśnić parę niejasności.
Wykładowca
roześmiał się, siadając naprzeciwko blondyna.
– Panie
Uzumaki, chyba się nie zrozumieliśmy. To, o co pan pyta, to nie jakieś
szczegóły do dopracowania, a podstawowe założenia projektu, które absolutnie
każdy student z zaliczeniem powinien znać. Niestety nie mogę panu pomóc.
Przepraszam, ale jestem trochę zajęty.
Naruto przyjrzał
się życzliwemu spojrzeniu mężczyzny, po czym wstał.
– A ponoć ma
pan czas.
– Niech pan
wreszcie zrozumie, że ta rozmowa donikąd nie prowadzi. Dla studentów, którzy
pragną się czegoś dowiedzieć zawsze znajdę czas, ale takie pogawędki można
prowadzić w czasie wolnym, na przykład przy kawie.
Uzumaki zdając
sobie sprawę z tego, że więcej osiągnąć nie zdoła, opuścił gabinet wykładowcy.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, spojrzał ostatni raz na tabliczkę z
nazwiskiem, która wisiała dokładnie na wysokości jego oczu. Dr inż. Uchiha Sasuke. Czy Naruto się
tylko zdawało, czy facet naprawdę przy wzmiance o kawie puścił do niego oczko?
***
Neji nie
cieszył się spokojem tak długo, jakby tego chciał. Zaraz po ustnym egzaminie z
technologii wody, podczas którego pod gabinetem profesora tkwił panikujący
tłum, udał się do swojego pokoju w akademiku, w którym znów zastał swojego
współlokatora w dość intymnej sytuacji z sąsiadką z góry. Święty spokój miał
zaledwie od jakichś piętnastu minut. Zdążył zaledwie zrobić sobie herbatę,
jakieś kanapki i otworzyć książkę do elektrotechniki, kiedy rozległo się
donośne pukanie. Nie, Neji nie miał żadnych wątpliwości - to Uzumaki. Tylko on
walił w drzwi tak, jakby od siły tych uderzeń zależało jego życie. Brunet
zwrócił mu nawet kiedyś na to uwagę, ale Naruto nie miał pojęcia, o czym on do
niego mówi. Cóż, nieświadoma niszczycielska natura.
Hyuuga
westchnął, po czym zaczął się zastanawiać, czy udawanie, że go nie ma
przyniesie pożądany skutek. Zapewne nie, gdyż Naruto obleciałby w tym czasie
pokoje ich wspólnych znajomych, którzy prędko by go wydali. A zresztą nie
musiał, wiadomym bowiem było, że w czasie sesji Neji całe dnie poświęca na
naukę.
– Wpuść mnie!
Wiem, że tam jesteś. – Zza drzwi rozległ się zniecierpliwiony głos.
Brunet
podszedł do drzwi, nie spiesząc się jednak zanadto, po czym wpuścił Uzumakiego
do pokoju. W ułamku sekundy gość znalazł się na jego łóżku, moszcząc sobie
wygodne siedzisko z jego poduszek.
– Dasz mi się
trochę pouczyć? Jutro mam kolejny egzamin.
– Ile króćców
powinien mieć zbiornik? – Naruto chwycił jedną z kanapek, które malowniczo
leżały sobie na talerzu, po czym wpakował od razu połowę do buzi.
Neji chwycił
krzesło, które spoczywało w kącie pokoju, przysunął sobie, po czym usiadł.
Następnie zgarnął talerz z resztą kanapek i odstawiał go na drugi
koniec biurka. Uzumaki niemiałby oporów, by wszystkie w siebie wsunąć.
– Nie masz
innych zmartwień? A chemia organiczna, procesy jednostkowe, operacje
technologiczne? Wszystko to już zaliczyłeś, że przejmujesz się tylko tym
projektem?
Naruto
spochmurniał nieco, przy okazji kończąc przełykać ostatni kęs kanapki.
– Nie, nie
zaliczyłem. Ale cholera! Facet mnie co rusz zbywa i chce mi udowodnić, że
jestem kretynem. Ja mu tej satysfakcji nie dam! Najpierw zaliczę to, a potem
wezmę się za resztę. Bez spiny, są drugie terminy, nie?
Hyuuga
westchnął, kiedy blondyn pochwycił kolejną kanapkę, przy okazji niemal kładąc
się na biurku. Patrząc jak chłopak przełyka, zdążył zrezygnować z wybicia mu
tego idiotycznego pomysłu z głowy. Uzumaki nie miał pięciu lat i sam powinien wytyczać
sobie priorytety. Co z tego, że zawali studia, jeśli uda mu się zaliczyć
chociaż ten jeden przedmiot! Tak, logika Uzumakiego. Najważniejsze, by
udowodnić kurduplowi, że się myli, prawda?
– To ile było
tych włazów?
– Króćców…
– No tak,
króćców. Ile?
Neji podrapał
się po głowie, po czym pokazując chłopakowi, by chwilę poczekał, podszedł do
szafy z ubraniami, na dnie której trzymał wszystkie swoje prace i zeszyty z
poprzednich semestrów. Chwilę mu to zajęło, lecz wkrótce dokopał się do swojego
starego projektu, który zdążył się już nieco zakurzyć. Chłopak rozłożył na
podłodze pracę, przyglądając się jej uważnie. Nawet nie spostrzegł, gdy znalazł
się przy nim Uzumaki, co rusz zaglądając mu przez ramię.
– Wychodzi na
to, że cztery.
– Jesteś
pewien?
– Tak. –
Hyuuga uśmiechnął się lekko przypatrując się projektowi, dumny z dokładności, z
jaką go wykonał. Precyzyjnie wykonany schemat cieszył oko.
Naruto pokiwał
głową na znak, że przyjął do wiadomości, po czym wpychając w siebie ostatnią
kromkę z serem, wstał z podłogi, kierując się do wyjścia.
– Idziesz już?
– zdziwił się brunet.
– Noo… muszę
dorobić te włazy i mu to jutro oddać.
– Króćce –
poprawił go Hyuuga. – Jestem w szoku, naprawdę ci na czymś zależy.
Naruto odwrócił
się do bruneta i zacisnął mocno dłonie w pięści.
– Żebyś ty
słyszał, jak on dziś ze mną rozmawiał! Zrobił ze mnie większego idiotę, niż
jestem. Jemu się chyba wydaje, że jest bogiem i wszystko mu wolno. Niby uśmiechnięty,
życzliwy, a taka szuja! Ino doprowadził niemal do płaczu. Wiesz, jaka ona jest,
jak się mocno zdenerwuje, to jest ryk. A ja nienawidzę, kiedy baby moczą mi
koszulkę. Zupełnie nie wiem, jak się wtedy zachować.
– Podrywać
potrafisz, ale pocieszać już nie?
– Taaa…
myślisz, że to dziwne?
Hyuuga
pokręcił głową, przy okazji sięgając po kubek z herbatą. Chociaż tego nie
zdążył mu sprzątnąć sprzed nosa Uzumaki.
– Myślę, że to
całkiem normalne. Kobiece łzy potrafią odebrać człowiekowi rozum.
Przez chwilę
obaj siedzieli w milczeniu. Neji wspominał sobie swoją pierwszą randkę, kiedy
to dziewczyna, którą zaprosił do kina zupełnie się rozkleiła, jak się później
okazało, zupełnie bez powodu. Naruto zaś
obiecywał sobie, że skończy prędko ten projekt, by już nigdy więcej nie musieć
użerać się z tym facetem.
– Dobra,
spadam. Chcę mieć to za sobą jak najszybciej.
– Na twoim
miejscu skupiłbym się raczej na przedmiotach wyżej punktowanych, bo… – Neji nie
wytrzymał.
– Wiem, wiem –
przerwał mu Uzumaki, uśmiechając się cwaniacko. – Jak nawalę z resztą, to mnie
wyrzucą. Spokojna głowa, bez drobnych pomocy naukowych na żaden egzamin nie
pójdę. Życz mi szczęścia!
Naruto
wyszczerzył się, widząc zrezygnowaną minę przyjaciela. Machnął Nejiemu na
pożegnanie, po czym wyszedł na korytarz akademika.
Witam, witam, kłaniam się nisko ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wprowadzasz nas nadal do tej historii, tym bardziej, że ja znam jej zalążki. Jestem, krótko pisząc, usatysfakcjonowana i czuję niedosyt. Ale cóż, nie byłabym sobą, gdybym nie napisała paru słów więcej ;p
Sasuke Uchiha kurduplem? Osz, tu mnie masz, mówiąc szczerze. Podejrzewałam, że Naruto spotka bruneta gdzieś tam, bo mają problem z zaliczeniem u tego belfra, ale nie tego, że tym wykładowcą jest właśnie on. Kurczę, no... Niby to takie oczywiste było, ale... zaskoczyłaś mnie. Sposób, w jakim się ten człowiek wyrażał... Jak na razie, zabrakło mi tej iskry, dlatego nie podejrzewałam, że nauczycielem jest Uchiha. Biję brawo.
A nie miało być dialogów... A jednak są ;) to oczywiście na plus, bo jakże mogłoby być inaczej. Sytuacja w pokoju Nejiego mogłaby być bardziej rozwinięta, moim skromnym zdaniem.
Nie mogę się doczekać następnego chaptera, bo zapowiada się przynajmniej obiecująco, ot co. innymi słowy: więcej, więcej, chcę więcej..
.....
Odskakując od tego opowiadania, tęsknię za tym pierwszym, naprawdę tęsknię. Chciałabym poczytać o tamtym Sasuke, bo Twoje opowiadanie zawsze napełniało mnie weną i coś tam napisałam. Taki załamany Sasuke i waleczny, nieustępliwy, mądry Naruto.. Ach, no jest to moje ówcześnie ulubione opo i nic z tym nie zrobię
Pozdrawiam i przepraszam, że nie odpisałam na maila, mam problem ze znalezieniem czasu i o zgrozo, chęci. Wybacz.
Inata Shinjitsu
Witam,
OdpowiedzUsuńno i co, tym wrednym profesorem okazał się sam Sasuke Uchiha.... czyżby trochę inaczej z nim rozmawiał bo jest nim zainteresowany... już się nie mogę doczekać dalszego ciągu...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Łaa, dopiero przeczytałam! Już komciam. Będzie krótko i chaotycznie i ogólnie, ale chcę, żebyś wiedziała, że czytam i proszę o więcej! :D
OdpowiedzUsuńCzyli jednak ten niski, chamowaty wykładowca to Uchiha. O widzisz. I ma 1,65 m! Kurde, co za krasnal xD. Uchiha taki niski, nie mogę xD. Ale noo, dobry rozdział, dobry! Mój ulubiony fragment to to "Prosiłem, by projekty oddawać do grudnia, a wie pan jaki mamy miesiąc? Tak, już luty. Czyżby nie zakupił pan w tym roku kalendarza? Szkoda, trzeba było poprosić Mikołaja.
– Poproszę zajączka wielkanocnego – wycedził blondyn przez zaciśnięte zęby." xD mistrzostwo :D.
Weny, kobieto! I wrzucaj jak najprędzej kolejny kąsek do czytania :D.
Haha, Naru jednak ma gadane. Ale z tą kawą, oh biedny Naruto, nic nie zajarzył. A tam cała masa propozycji była! Cała nadzieja w poprawionym projekcie...który Sasu uzna za zły i zaproponuje blondynowi korepetycje przy kawie, ha! To jeden z najbardziej nieogarniętych komentarzy jakie napisałam o.O Sedno jest takie, że mi się bardzo podoba i nie mogę się doczekać kolejnwgo rozdziału. Życzę weny i cieplutko pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDark Night
No cóż... bardzo rychło w czas komentuję, ale ważne, że jednak to robię, nie?
OdpowiedzUsuńZabiłaś mnie tym, że tym wrednym, niskim wykładowcą jest Uchiha. Serio, nigdy nie wyobrażałam go sobie jako niskiego, a Ty go tak z metra cięłaś... no dobra, trochę wyżej niż z metra, ale i tak xD.
Dialogi genialne. Sasuke idealnie się zadaje na takiego sukinkota wykładowce, którego ma się ochotę udusić na dzień dobry.
I wreszcie coś za co mam ochotę Cię wycałować po rękach, Neji jako przyjaciel Naruto <3. Tak zdecydowanie Cię kocham :*. Pisz mi tak dalej :"3. Pozdrawiam i życzę morza weeeeny.